Bawienie się modą jest czymś rozwijającym i dającym radość. Jednak nie każdemu wychodzi to na dobre. Między doskonałą stylizacją a totalną kichą istnieje bardzo cienka granica. Jesteście ciekawi co sprawia, że popełniamy takie gafy modowe? Może pewna nieumiejętność, słaba znajomości samych siebie, złe zestawianie rzeczy czy niedbalstwo? Wpadajcie poczytać o modowych grzeszkach.
1. Rajstopy & odkryte buty
Zauważam ten wołający o pomstę do nieba "trend" w okresie
letnim , wczesna faza lata. Wydaje się jakby była to próba
poszukiwania alternatywy dla chęci założenia sukienki z
jednoczesna obawą, że jednak może być chłodno.... hm... ale po
co zatem te sandałki? Czasem widzę szpilki wyciętymi palcami i
rajstopy... zupełnie tego nie rozumiem... Spróbuję zrozumieć
temat od strony praktycznej, jednak nasza strefa klimatyczna
pozostawia dużo do życzenia i lato nie jest już w zasadzie latem.
Natomiast przy bucie z wyciętymi palcami cieniutka rajstopka nie
wiele już pomoże w ochronie przed ewentualnym chłodem. z drugiej
strony jeśli się już chronimy przed zimnem rajstopą to po
jakiego grzyba sandałki? Jakkolwiek nie chciałabym zrozumieć tego
modowego "trendu" , to nie umiem.
Pochodną zbrodnią modową jest zestawienie szpilek z wyciętym palcem wraz z rajstopą- i tu uwaga- czarną pokrywająca czyli co najmniej 60den. Jak dla mnie koszmar.
Pochodną zbrodnią modową jest zestawienie szpilek z wyciętym palcem wraz z rajstopą- i tu uwaga- czarną pokrywająca czyli co najmniej 60den. Jak dla mnie koszmar.
2. Nieodpowiedni rozmiar
Gdyby każda z nas miała była rozmiarów np mojej siostry, która ma rozmiar s, czasem xs, myślę, że z rozmiarem nie byłoby problemu.Gdy patrzę na nią, mam wrażenie, że we wszystkim jest jej dobrze. Nie chodzi tu o skrajne przypadki, jakby założyła na siebie koszulkę rozmiaru namiotu, nie wyglądałoby to dobrze- nawet na niej. Natomiast zauważam taką tendencję do nieodpowiednio dobranego rozmiaru. Sama czasem mam z tym problem, ale dlatego, że nie kieruję się tym czy na metce napisane jest M, L, czy też XL. Osoby mające troszkę brzuszka lub boczki często mają wrażenie, że jeśli założą o dwa rozmiary za duże, wówczas będą wyglądały na chudsze. Nie ma nic bardziej mylnego, wówczas nie widać żadnych zarysów figury i ciało nasze wygląda jak jeden wielki klocek, co przy okrąglejszych kształtach wcale nam nie sprzyja. Stajemy się bardziej toporne, monumentalne, jak jedna wielka kolumna.
Podobnie ma się sytuacja z dobieraniem zbyt małego rozmiaru. Nie jest tez dobrze jak wszytko "piszczy" i mamy wrażenie, że przy najmniejszym ruchu wszytko zaraz pójdzie w szwach. Podkreślenie kształtów to nie uwidocznienie każdego fałdka, często chcemy uciec właśnie od workowatych rzeczy wpadając w pułapkę zbyt małego rozmiaru ubrań. Na efekty często wołające o pomstę do nieba nie trzeba długo czekać, są to choćby, wystająca pupa ze zbyt małych, zbyt niskich spodni, marszcząca się bluzka pod pachami, wówczas nasza ręka wygląda jakbyśmy pakowały od miesięcy na siłce.
Uważam, że przyczyny należy szukać w tym, że często sugerujemy się tym co jest napisane na metce, nie zważając na faktyczny rozmiar ubrania. Noszę M więc wybieram M i po sprawie. Nie nie,to tak nie działa. Mogłabym podać konkretne nazwy sklepów, gdzie w spodnie nie mogę zmieścić się nawet w XXL, natomiast w innej sieciówce wchodzę w M nawet czasem w S! Szok! Wniosek jeden: trzeba być czujnym i nie kierować się rozmiarem na metce. :)
Gdyby każda z nas miała była rozmiarów np mojej siostry, która ma rozmiar s, czasem xs, myślę, że z rozmiarem nie byłoby problemu.Gdy patrzę na nią, mam wrażenie, że we wszystkim jest jej dobrze. Nie chodzi tu o skrajne przypadki, jakby założyła na siebie koszulkę rozmiaru namiotu, nie wyglądałoby to dobrze- nawet na niej. Natomiast zauważam taką tendencję do nieodpowiednio dobranego rozmiaru. Sama czasem mam z tym problem, ale dlatego, że nie kieruję się tym czy na metce napisane jest M, L, czy też XL. Osoby mające troszkę brzuszka lub boczki często mają wrażenie, że jeśli założą o dwa rozmiary za duże, wówczas będą wyglądały na chudsze. Nie ma nic bardziej mylnego, wówczas nie widać żadnych zarysów figury i ciało nasze wygląda jak jeden wielki klocek, co przy okrąglejszych kształtach wcale nam nie sprzyja. Stajemy się bardziej toporne, monumentalne, jak jedna wielka kolumna.
Podobnie ma się sytuacja z dobieraniem zbyt małego rozmiaru. Nie jest tez dobrze jak wszytko "piszczy" i mamy wrażenie, że przy najmniejszym ruchu wszytko zaraz pójdzie w szwach. Podkreślenie kształtów to nie uwidocznienie każdego fałdka, często chcemy uciec właśnie od workowatych rzeczy wpadając w pułapkę zbyt małego rozmiaru ubrań. Na efekty często wołające o pomstę do nieba nie trzeba długo czekać, są to choćby, wystająca pupa ze zbyt małych, zbyt niskich spodni, marszcząca się bluzka pod pachami, wówczas nasza ręka wygląda jakbyśmy pakowały od miesięcy na siłce.
Uważam, że przyczyny należy szukać w tym, że często sugerujemy się tym co jest napisane na metce, nie zważając na faktyczny rozmiar ubrania. Noszę M więc wybieram M i po sprawie. Nie nie,to tak nie działa. Mogłabym podać konkretne nazwy sklepów, gdzie w spodnie nie mogę zmieścić się nawet w XXL, natomiast w innej sieciówce wchodzę w M nawet czasem w S! Szok! Wniosek jeden: trzeba być czujnym i nie kierować się rozmiarem na metce. :)
3. Źle dobrane rajstopy
Bardzo często widzę nieumiejętność dopierania grubości lub koloru rajstop.
Kolor:
często jest zbyt opalony. Dziewczyną wydaje się, że wówczas ich nogi
będą wyglądały bardziej atrakcyjnie, bo przecież opalona skóra
zawsze lepiej wygląda. W czasie wiosennym każda z nas chyba walczy z
odsłonięciem nóg po zimie , które czasem są troszke wyschnięte i
przede wszystkim blade :) Grubość rajstop. Tu widziałam już różne rzeczy. Kategoryczne nie mówię dla rajstop typu:
a. zbyt grube cieliste - efekt starej babci ( z całym szacunkiem do babć)
b. Zbyt ciemny kolor cielistych rajstop - sprawia, że nogi odznaczają się od reszty ciała (rąk, dekoltu, szyi, twarzy) wygląda to sztucznie i nienaturalnie
c. zbyt jasny kolor cielistych rajstop- ten sam efekt jak w pkt b.
d. czarne pokrywające- 100den- (prawie jak getry) do bardzo jasnych sukienek (częsty zimowy grzeszek)
e. Czarne 15 den + mini - widoczny szef na udzie, często pozaciągane.
4. Dodatki
Dodatki działają cuda, nadają drugie
życie danej stylizacji, czasem zmieniają ją zupełnie, są jak
wisienka na modowym torcie. :) Jednak co za dużo, to nie zdrowo - kolejny raz już używam tego
sformułowania - tak, wiem :) To złota zasada. Efekt choinki nie jest wskazany, to nie wygląda dobrze ani
smacznie. Chyba, że że zamierzony efekt ma być taki, inni ludzie
na nasz widok zakładali okulary przeciwsłoneczne. :) Taka
migocząca stylizacja niczym światełka choinkowe- nie ma opcji
by nie zostać niezauważonym. Dodatek ma być tylko dodatkiem - w
momencie kiedy jest go zbyt dużo, nie widać nic tylko
błyskotki, zalatuje to trochę tandetą. Skoro mowa o tandecie,
przyszedł mi do głowy kolejny modowy koszmar, zapraszam dalej :)
5. Biżuteria
Nie jestem zdania, że wszytko musimy mieć markowe. Nie na tym polega moda i cała modowa zabawa. Nie wszystko musi być srebrne lub złote. Sztuczna biżuteria też jest ok. Stąd natomiast bardzo niewielki jest krok do tandety.Wszystkie bransoletki w sieciówkach mające troszkę kolorowego sznureczka i złotą błyskotkę - z czasem czernieją, zwłaszcza latem kiedy jest ciepło i ręka się poci, nawet się nie obejrzysz i Twoja ulubiona bransoletka nie wygląda już tak, jak w dniu kiedy ją kupiłaś. To samo dzieje się z wszystkimi wkrętkami "złotymi" z sieciówek. Przyczerniała biżuteria jest na nie ! Znoszona biżuteria - to samo - jedno wielkie - nie! Czasem lepiej skromniej ale bez tandety.
6. Brudne buty
Uważam, że naszą wizytówką, tego czy dbamy o siebie i w jakim stopniu są nasze buty. Nic tak bardzo mnie nie razi jak zwyczajnie brudne buty. Nie jest mowa tu o porze deszczowej lub topniejącego śniegu i uciążliwej pluchy, bo wtedy trudno o czyste obuwie, nawet jak się jeździ autem. :) Na nic się zda cała nasza super stylizacji jeśli np nasze ulubione białe conversy po prostu nie będą białe :) Nie liczy się tylko ilość ale jakość, dbałość o modę. Moim zdaniem.
7. Kaczuszki
Obcas typu kaczuszka moim zdaniem nie jest w ogóle kobiecie potrzebny, nic kompletnie jej nie dodaje, ani nic kompletnie nie wnosi do mody. Wręcz przeciwnie, tylko szkodzi. Obcas (w moim rozumieniu) ma wysmuklic nogę, spowodować, że jej mięśnie się napną i odpowiednio ułożą, nadając jej zgrabniejszy kształt. "Kaczuszka" nie spełnia tej funkcji, wręcz przeciwnie nadaje troskę nam kobietom taki kościelny babciny wygląd. Nie ma w tym ani atrakcyjoności, ani wydłużonej optycznie, wysmuklonej nogi. Moim zdaniem totalny kicz. Zmora modowa wśród obuwia.
***
Widziałyście jeszcze jakieś powalające modowe grzeszki?
Dzielcie się, jestem ciekawa Waszych spostrzeżeń na temat modowych przegięć?
Co dla Was jest modowym kiczem?
Chcesz mnie poznać bliżej? Zapraszam serdecznie:
Instagram: https://www.instagram.com/_just_me_blog/
Facebook: https://www.facebook.com/justmeblog88/
Podoba Ci się tu? Zostań ze mną na dłużej, zostaw ślad, napisz co myślisz,
Ty jesteś moją motywacją.
Widziałyście jeszcze jakieś powalające modowe grzeszki?
Dzielcie się, jestem ciekawa Waszych spostrzeżeń na temat modowych przegięć?
Co dla Was jest modowym kiczem?
Chcesz mnie poznać bliżej? Zapraszam serdecznie:
Instagram: https://www.instagram.com/_just_me_blog/
Facebook: https://www.facebook.com/justmeblog88/
Podoba Ci się tu? Zostań ze mną na dłużej, zostaw ślad, napisz co myślisz,
Ty jesteś moją motywacją.
podpisuję się obiema rękami. Faktycznie są to dość częste grzechy. Jeśli chodzi o buty to zawsze zwracam uwagę na to, czy ktoś ma czyste :D i sama obsesyjnie dbam o to :D a kaczuszka jest paskudna. Nigdy nie ubiorę takich butów :D
OdpowiedzUsuń